Pojadę na Kretę, awansuję, zamienię skodę na opla. Amelia mówiła, że takie szczęście jest jak Tour de France - długo czekasz, a potem chwila i go nie ma.
Świat jest jak wielki supermarket: na każdej półce mnóstwo pomysłów na życie. Naukowcy odkrywają kolejne możliwości umysłu i wynajdują sposoby, jak być szczęśliwym. Trudno za tym nadążyć.
Przed tą ideową hiperwentylacją uratuje nas umiar. Brytyjski psychoanalityk Donald Winnicott ukuł koncepcję "wystarczająco dobrej matki". Matek idealnych nie ma, ale do prawidłowego rozwoju dziecka wystarczy, żeby matka wystarczająco często okazywała mu miłość, zaangażowanie, akceptację i dawała poczucie bezpieczeństwa. Tak samo z życiem: nie istnieje idealny związek czy najlepszy wybór. A skoro tak, wypada popracować nad akceptacją tego, co już mamy, i na tym budować. Rozwijać "życie wystarczająco dobre", zamiast gonić za ułudą ideału.
Jak "żyć wystarczająco dobrze"? Nie ma jednego zestawu niezawodnych złotych rad, ale są pewne prawidła, które mogą - choć nie muszą - ułatwić ułożenie się z samym sobą.
Emocje
Nasza kultura uznaje za optymalny - jak piszą Agnieszka Jucewicz i Grzegorz Sroczyński w "Żyj wystarczająco dobrze" - stan neutralności emocjonalnej. Afekt uważany jest za wroga, który przeszkadza w radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami. A przecież, co zauważa choćby psychoanalityk Wilfred Bion, nasz umysł potrzebuje prawdy emocjonalnej tak jak organizm pożywienia. Gdy jej brakuje, umysł zaczyna chorować.
Czym jest prawda emocjonalna? Czymś bardzo prostym: widzeniem rzeczy w złożony sposób. Nie można udawać, jak chcą poradniki, że wszystko jest w porządku, "myśleć pozytywnie", że "będzie dobrze". Nie da się iść przez życie jedynie w różowych okularach. A że trudne jest właśnie trudne? Ucieczka od rzeczywistości to kiepski mechanizm obronny, istnieją dojrzalsze: poczucie humoru oraz dystans.
Drugi człowiek
Według psychoterapeuty Bohdana Wasilewskiego zaburzenia psychosomatyczne, jak astma czy choroby żołądka, to sygnał, że dajemy więcej, niż możemy. Człowiek nie jest w stanie ciągle funkcjonować na najwyższych obrotach, musi mieć pod ręką zapas energetyczny na wypadek kryzysu. Zaniedbanie zdrowia psychicznego prędzej czy później da o sobie znać. A tego nie da się naprawić pigułką, jak zgagi, ono zależy od codziennych wyborów. Zwłaszcza od relacji z ludźmi, które najsilniej wpływają na nasze zdrowie, szczęście i długowieczność.
Niestety, dziś relacje to zasób deficytowy. I nie, nie wystarczy tysiąc znajomych na Facebooku - przekonuje Susan Pinker w książce "Efekt wioski. Jak kontakty twarzą w twarz mogą uczynić nas zdrowszymi, szczęśliwszymi i mądrzejszymi". Troska online nie równa się trosce offline. Pokrzepiający SMS w trudnej sytuacji jest dla naszego samopoczucia zupełnie obojętny.
Małe rzeczy
Życie musi mieć sens, trzeba go szukać. No to szukamy - ustawiając standardy jak najwyżej i próbując im sprostać: awansuję, osiągnę jeszcze to i tamto. Tylko że w ten sposób o szczęściu decyduje jednorazowa nagroda i spełnieni będziemy tylko raz, gdy zrealizujemy cel. Tak jak w słynnej "Amelii": szczęście jest jak Tour de France - długo czekasz, a potem chwila i już go nie ma.
Ale jest inna strategia: cieszyć się z - na przykład - filiżanki kawy. Płynnej jazdy, gdy akurat nie ma korka. Miłej rozmowy w sklepie. Tego, że właśnie lunęło, a my zdążyliśmy zamknąć za sobą drzwi. Radość z drobiazgów sprawi, że będziemy podążali za ruchami nieustannie zmieniającej się rzeczywistości, nie frustrując się, gdy sztywno wytyczony cel ucieka z horyzontu. Bartłomiej Dobroczyński z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego porównuje dobre życie do tańca: tancerz jest elastyczny, słucha muzyki i śledzi ruchy partnera; gdy tamten przechyla się w lewo, on odchyla się w prawo. I tak na zmianę.
Długi dystans
Aż wstyd przypominać taką oczywistość: nie ma udanego życia bez udanego związku. Ale udany nie znaczy idealny ani niezmienny, raczej - dojrzały. Jak piszą Sroczyński i Jucewicz w "Kochaj wystarczająco dobrze", w relacji musi być miejsce na trudne uczucia i naturalną zmianę krajobrazu. A według psychoterapeutki Danuty Golec dojrzałość to umiejętność wytrzymywania różnych stanów psychicznych, łącznie z tymi najtrudniejszymi. W zdrowym związku dojrzałych ludzi nie musi być zawsze miło. Chodzi o satysfakcję z życia i zrozumienie drugiej osoby. Stanley Ruszczyński, psychoterapeuta par, twierdzi, że w zdrowej relacji dba się o trzy nogi: "ja", "ty" i "my". Są potrzeby nasze, ale są też twoje i moje. Taki elastyczny związek może zadziałać jak terapia: jeśli odnajdzie się w partnerze to, czego się szuka, to można przy jego pomocy przekroczyć swoje braki.
Tego, kim naprawdę jesteśmy i co naprawdę możemy, nauczymy się jednak tylko w głębokich, długotrwałych relacjach, nie w krótkich seryjnych związkach.
***
Psycholog Barry Schwartz w książce "Paradoks wyboru" dzieli ludzi na maksymalistów i satysfakcjonalistów. Dziś dominują ci pierwsi: ludzie, którzy zawsze chcą wybrać jak najlepiej. Tylko skąd mają wiedzieć, że to najlepszy wybór? Strategia maksymalizowania sprawia, że stoimy w miejscu, odkładając wybór kariery czy partnera - przecież za rogiem może czekać jeszcze lepszy partner, jeszcze lepsza okazja, jeszcze lepszy moment. A jeśli ktoś zadowala się "wystarczająco dobrym", jest leniem pozbawionym ambicji.
Nieprawda. Ten, który zgadza się na "wystarczająco dobre", to właśnie satysfakcjonalista, który oszczędza czas i energię na to, co naprawdę w życiu ważne.
Zbiory rozmów z psychologami i terapeutami Agnieszki Jucewicz i Grzegorza Sroczyńskiego "Żyj wystarczająco dobrze" , "Kochaj wystarczająco dobrze" oraz Agnieszki Jucewicz "Wybieraj wystarczająco dobrze" można kupić w księgarniach,
Martyna Harland
Źródło: Magazyn Świąteczny Gazeta Wyborcza 26-28.03.2016 http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132749,19824994,drobiazg-jest-piekny.html