„Chciałam zrobić film o szukaniu swojej tożsamości, o zderzeniu człowieka z brakiem stałości i różnymi zmianami w życiu”
Lubię filmy, które są hipnozą. W których można medytować i po prostu być. Chciałabym, żeby widz w podróży w głąb siebie, pobył w filmie ze swoim oddechem. Nie chcę opowiadać historii tylko poprzez bohatera, ale stworzyć przestrzeń, w której zmieści się także widz, jego uczucia i projekcje – z Olą Jankowską o jej filmie „Anatomia”, który 7. września film miał premierę w „Konkursie Giornate degli Autori” na festiwalu filmowym w Wenecji, rozmawia Martyna Harland.
Tekst publikujemy w ramach serii „Odlot. Magazyn Kulturalny”, wspólnego cyklu o kulturze dla subskrybentów Newsweeka i Mediaklubu. Więcej tekstów „Odlotu” znajdziesz, klikając w link.
Martyna Harland: Główna bohaterka filmu Mika, wraca do swojego rodzinnego kraju a także ojca, który traci pamięć. Jego choroba i pogorszenie stanu zdrowia są katalizatorem powrotu do dzieciństwa i do czasu, w którym Mika nie rozumiała siebie.
Ola Jankowska: Jeżeli przyjrzeć się tej historii na poziomie umysłu, to można powiedzieć że jest przepełniona smutkiem. Obserwujemy tu córkę, która żegna się z chorym ojcem. A jednak dla mnie, to rodzaj afirmacji życia. Dlatego lepiej przyjrzeć się „Anatomii” na poziomie emocji. Mika, powoli otwiera się na siebie i swoje emocje, co jest dla niej niezwykle mocnym przeżyciem. Życie do niej wraca, a krew zaczyna płynąć do wszystkich części ciała. Śmierć jest częścią życia, a nie jego przeciwieństwem. Chciałam, żeby widz zbliżył się do tego tematu, dotknął go i przetrwał.
Cały tekst: https://www.newsweek.pl/kultura/o-filmie-anatomia-rozmawiamy-z-ola-jankowska/449ww8p