W filmie „Dusza i ciało“ kobieta z przeszłością i mężczyzna po przejściach poznają się we śnie jako wolne zwierzęta, ale na jawie trudno im się wyzwolić od lęków. Jak odnaleźć pomost pomiędzy jawą i snem, duszą i ciałem – rozmawiają krytyczka filmowa Grażyna Torbicka i psycholożka Martyna Harland
MARTYNA HARLAND: Ciężko opisać w skrócie, czym jest „Dusza i ciało” Ildikó Enyedi. Romans w rzeźni?
GRAŻYNA TORBICKA: Michelangelo Antonioni powiedział, że jeżeli film można opowiedzieć jednym zdaniem, to nie jest to dobry film. A „Dusza i ciało” to bardzo dobry film.
Bohaterowie, Maria i Endre, wyśnili sobie miłość. Łączy ich uczucie, którego nie są w stanie wyrazić w świecie rzeczywistym, więc robią to w snach.
Trzeba podkreślić, że to, co dzieje się w ich snach, jest absolutnie poza ich świadomością. Zupełnie przez przypadek dowiadują się, że oboje śnią ten sam sen, w którym stają się łanią i jeleniem. Jeśli chcemy spojrzeć na to głębiej, warto sięgnąć do filozofii snu, ale też do dwoistości naszego istnienia, duszy i ciała.
Ciała w tym filmie cierpią, a dusza błądzi?
Rzeźnia przepełniona jest dosłownymi obrazami cierpiących zwierząt, nie ma w tym żadnej poezji. Zabijanie zwierząt to zabijanie tego ciała. Pięknie poprowadzona narracja filmu skłania do myślenia nawet największego przeciwnika prawdy, która brzmi: zwierzęta też odczuwają. Gdy poznajemy głównych bohaterów, to oboje są po prostu ciałami. Maria jest kobietą z wyższym wykształceniem, ma autystyczną zdolność precyzyjnego, matematycznego zapamiętywania wszystkiego, czego doświadcza. Na razie jest doskonałym ciałem. Perfekcyjnie się porusza i funkcjonuje niczym robot wykonujący wszystkie zadania... Jej dusza dopiero czeka na to, żeby się obudzić. Z kolei Endre jest człowiekiem po przejściach. Miał w swoim życiu wiele kobiet, teraz jest samotny. Ma sparaliżowaną rękę, co symbolizuje ciało bez duszy. Nasi bohaterowie czują już wcześniej, że chcą ze sobą porozmawiać, ale nie wiedzą, jak się do tego zabrać. Jesteśmy świadkami ich rozbudzenia. Do pewnego momentu zachowują się trochę instynktownie, jakby pochodzili ze świata zwierząt.
Psycholog Carl Gustav Jung powiedziałby, że w pewnym momencie wychodzą z cienia – pojęcia występującego w naszej zbiorowej nieświadomości. Jung w trakcie licznych podróży po Dalekim Wschodzie zauważył, że sny ludzi na całym świecie mają wspólne elementy. Wysnuł wniosek, że bierze się to ze wspólnych korzeni psychologicznych. Nazwał je zbiorową nieświadomością. A cień to uosobienie zwierzęcej strony natury człowieka.
Skoro w ludziach funkcjonuje zwierzęca strona i pewne instynkty odzywają się jedynie w naszej podświadomości, to według mnie ten film zadaje także pytanie o to, czy zwierzęta można odrzeć z człowieczeństwa. Może mają też pewne cechy przynależne do tej pory tylko i wyłącznie człowiekowi, jak właśnie dusza? Nie widzę różnicy między łanią i jeleniem, którymi stają się w swoich snach Maria i Endre, a krową i bykiem zabijanymi w rzeźni. Bo na czym miałaby polegać ta różnica? Czy chodzi o to, że jeleniowi i łani poprzez jungowskie archetypy przypisuje się męskość i kobiecość? A ich związek to związek idealny?
Ludzie żyją tu trochę jak zwierzęta w klatce. Bez ryzyka i niespodzianek, ale też bez wolności... Może film mówi o tym, żeby wciąż wychodzić ze swojej strefy bezpieczeństwa, a nie chować się w cień jak Maria?
Ciekawe jest to, co mówisz. Pewnie twoja wiedza filozoficzna czy psychologiczna powoduje, że wchodzisz w to głębiej. Ja uciekanie przed słońcem i chowanie się w cień odebrałam jako ucieczkę przed dotykiem. W filmie pada takie zdanie „słońce dotyka cię i każe odczuwać twoje ciało w inny sposób”. Chodzi o dostrzeganie drugiego ciała. Dotyk to przecież coś więcej niż tylko kontakt fizyczny. Może mieć dla nas większe znaczenie, gdy zrozumiemy, że mamy też duszę. Główna bohaterka od dziecka chodzi na psychoterapię. Teraz jest już kobietą i powinna wejść w kolejny etap swojego życia, a wciąż przychodzi do tego samego terapeuty. On już nie jest w stanie jej pomóc. Maria nie potrafi otworzyć się seksualnie na mężczyznę. Ogląda filmy pornograficzne, które są czystą cielesnością. Tylko że one też jej nie pomogą. Coś więcej, co porusza jej duszę, dzieje się w momencie, gdy następuje świadomy dotyk. Maria zaczyna szukać ciepła. Najpierw w dotyku ziemniaków, potem własnego ciała. W końcu zaczyna dotykać zwierzęta. Ma z nimi kontakt jedynie w pracy, więc dotyka krowy czekające na ubój i paradoksalnie w ten sposób zaczyna rozumieć, że coś w niej w środku jest. W filmie zostało to pięknie pokazane.
Jest taka scena, gdy Maria niemalże umiera z miłości...
Maria nie chce żyć po tym, jak Endre mówi jej, że wszystko, co zaszło między nimi, było pomyłką. Jest zmęczony tym, że Maria potrzebuje czasu, żeby zrozumieć ich relację. Dlatego w pewnym momencie rezygnuje, uznaje, że znowu trzeba wejść w smugę cienia i z niego nie wychodzić. Nie ruszać duszy, bo są z nią same problemy. Mnie ten film daje nadzieję na zjednoczenie duszy i ciała.
W psychologii mówi się o świadomości, nie o duszy.
Ale jeśli uznamy, że dusza to świadomość, wtedy możemy ją odnieść tylko do ludzi. A ja dalej uważam, że ważna jest relacja: człowiek – zwierzęta. Wszyscy jesteśmy boskimi stworzeniami. Nie bez przyczyny w tym filmie miłość przydarza się właśnie w takim miejscu. Akcja umieszczona w fabryce papieru czy plastiku nie miałaby takiej siły jak w rzeźni. To nie jest film jednopoziomowy. Spójrz na ludzi, którzy tworzą drugi plan. Każdy z nich jest dotknięty pewną przypadłością. Opowiadając o sobie, kreują nieprawdziwy świat. Na przykład mężczyzna ze stołówki twierdzi, że krótko trzyma żonę, a szybko orientujemy się, że jest zupełnie inaczej. Jednak on nadal broni swojego wizerunku.
Wszyscy stosujemy w życiu podobne mechanizmy obronne, żeby myśleć o sobie jak najlepiej...
To samo dzieje się z Sandorem, którego Endre przyjmuje do pracy. Pyta go, czy czuje żal, że zwierzęta są tu zabijane. Sandor odpowiada, że nie myśli o tym, więc nie czuje żalu. Endre mówi, że w takim razie długo tutaj nie przetrwa. Scena świetna do psychoanalizy. Dlaczego w ogóle pada to pytanie? Chodzi o świadomość?
Zobacz, oglądałyśmy ten sam film, jednak przemówiły do nas zupełnie inne wątki. Ty zwróciłaś uwagę na relację: człowiek – zwierzęta, ja przede wszystkim na wątek snu.
Wątek snu pokazuje, że podświadomość zawsze będzie wobec nas bardziej uczciwa niż świadomość. Świadomość powoduje, że dopowiadamy sobie różne rzeczy albo ich unikamy. Natomiast podświadomość każe działać zgodnie z tym, co podpowiada nam dusza. Nie ma miejsca na racjonalne myślenie, są za to sny, które zdradzają wiele naszych ukrytych pragnień, marzeń czy obsesji. Zobacz, co dzieje się w finale filmu. Okazuje się, że nie da się żyć i we śnie, i w rzeczywistości. To znaczyłoby, że mamy dwa życia.
Ja często w swoich snach latam.
Według Freuda sny mają różne, mocno erotycznie zakorzenione znaczenia. Jeleń i łania nie należałyby do freudowskich symboli. Ale już sny o lataniu... Freud twierdził, że jeśli w swoich snach fruwasz lub się unosisz, to znak twoich fantazji erotycznych.
A ty masz jakiś powracający sen?
Sny pojawiają się wtedy, gdy nasz organizm zaczyna trochę odpoczywać. Prawdopodobnie zawsze śnimy, ale budzimy się i tego nie pamiętamy. A jeśli jesteśmy wypoczęci, to częściej pamiętamy sny. Tylko trzeba je od razu po przebudzeniu opowiedzieć. Jeżeli tego nie zrobimy, szybko znikają. Może dzieje się tak dlatego, że nie dalibyśmy rady żyć w dwóch równoległych rzeczywistościach: snu i jawy? U mnie sny związane są z tym, czym żyję w danej chwili, co mnie martwi, o czym myślę. Swoje sny traktuję też jako wskazówkę, o czym powinnam sama ze sobą porozmawiać. Jeśli prześladuje mnie jakiś sen, to znaczy, że muszę wydobyć go z siebie. Tylko w ten sposób można to zrozumieć, uwolnić się albo zaakceptować. Ja potwornie boję się węży i wszystkich pełzających stworzeń, a mieszkam niemalże w lesie, wraz z różnymi istotami, które są jego częścią. Spotykam między innymi zaskrońce, zwłaszcza w ich okresie godowym. Kiedyś totalnie mnie to paraliżowało. Miałam sny, w których byłam opętana przez węże. W pewnym momencie poczułam się tym zmęczona. Pomyślałam, że nie chcę się bać, nie chcę, by to paraliżowało moją duszę. Co nie oznacza, że jestem w stanie wziąć teraz zaskrońca do ręki, ale mogę racjonalnie zachowywać się w jego obecności.
Sny mogą nam w czymś pomóc?
Naszym filmowym bohaterom to właśnie sny pomogły odnaleźć prawdziwe życie.
Grażyna Torbicka: dziennikarka, krytyk filmowy, dyrektor artystyczna Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym, w latach 1996–2016 autorka cyklu „Kocham Kino” TVP2
Martyna Harland: autorka projektu Filmoterapia.pl, psycholożka, wykładowczyni Uniwersytetu SWPS, dziennikarka. Razem z Grażyną Torbicką współtworzyła program „Kocham Kino” TVP2
Pytania filmoterapeutyczne:
Po obejrzeniu filmu „Dusza i ciało” zastanów cię:
Czym jest dla ciebie dusza, a czym ciało?
Czy często śnisz? Czy masz jakiś powracający sen? Co on dla ciebie oznacza?
Co powiedziałbyś o związku Marii i Endre?
Z czym mają problem główni bohaterowie?
Jak postąpiłbyś na ich miejscu?
Jakie emocje czujesz w trakcie oglądania filmu? Spróbuj je nazwać. Czy są to tzw. emocje pozytywne czy negatywne?
Jaki wątek w filmie przemówił do ciebie najmocniej? Dlaczego?
Które sceny poruszyły cię w tym filmie najmocniej? Jakie obrazy? Dlaczego?
Jakie emocje wzbudziła w tobie finałowa scena? Jak podoba ci się zakończenie filmu?
Jaka przyszłość twoim zdaniem czeka związek Marii i Endre? Dlaczego tak sądzisz?
Źródło: magazyn Sens, luty, 2018 rok