Filmy „Szatan kazał tańczyć” Katarzyny Rosłaniec i „Porto” Gabe’a Klingera łączy podobny temat. Oba opowiadają o doświadczeniach młodych kobiet, a jednak robią to w zupełnie inny sposób. Z jednej strony dostajemy emocjonalny rollercoaster, z drugiej przykład slow cinema. Co sprawdza się lepiej na ekranie i co bardziej porusza widza – Grażynę Torbicką pyta Martyna Harland.
Karolina z filmu „Sztan kazał tańczyć”, jak wiele współczesnych młodych kobiet, żyje szybko i intensywnie. Pragnie doświadczyć wszystkiego ze zdwojoną siłą. Czas upływa jej na podróżach, romansach i imprezach. Jednak odczuwa pustkę, której nie są w stanie pokonać narkotyki ani seks. Czego brakuje w jej życiu?
Pustka emocjonalna Karoliny jest dojmująca. Nie widzi sensu w swoim życiu i intensywnie go poszukuje. Właśnie wydała swoją pierwszą powieść, współczesną wersję „Lolity”.Lolita, którąznamy z powieści Vladimira Nabokova, miała w sobie pewną naiwność, nieświadomość i piękno. Podążaliśmy za nią, razem z nią wchodziliśmy w świat, który już za chwilę miał ją w całości pochłonąć. Dzisiejsza Lolita bardzo świadomie prowokuje mężczyzn i różne sytuacje w swoim życiu. I bohaterka sama zachowuje się jak taka Lolita, dla której nie ma żadnych zasad.
Kasia Rosłaniec twierdzi, że zrobiła film instagramowy, w którym kadry z życia Karoliny można ustawić w dowolnej kolejności. Nie widać jednak perspektywy głównej bohaterki – to od nas zależy, co finalnie zobaczymy na ekranie. Co ty zobaczyłaś?
Napis: „Ten film to układanka. 54 dwuminutowe momenty z życia Karoliny. 9 w każdym z 6 kolorów. Można je ułożyć na 43 miliardy sposobów i zawsze będą opowiadały tę samą historię” – już na samym początku zdradza konstrukcję filmu i mnie odebrał zabawę w odgadywanie, o co w tym wszystkim chodzi. Po upływie mniej więcej pół godziny zrozumiałam, że Karolina już niczym mnie nie zaskoczy. Poznałam metodę i przestałam się nią interesować. To oczywiście mój osobisty odbiór, na innej osobie ten film może zrobić duże wrażenie, z wielu innych powodów.
We wcześniejszym filmie Kasi Rosłaniec „Galerianki” byliśmy świadkami przemiany głównej bohaterki. Alicja spojrzała w lustro, zmyła makijaż i znowu stała się sobą. Tym razem nic podobnego się nie zdarzyło, oglądając „Szatana”, miałam ochotę dosłownie potrząsnąć Karoliną.
Jestem w stanie wyobrazić sobie młodą kobietę, która żyje tak jak Karolina. Ale ponieważ już na starcie zostało powiedziane: „ustawiaj tę kostkę Rubika jak chcesz”, to nawet nie miałam nadziei na jakąkolwiek przemianę bohaterki.
Z drugiej strony podoba mi się, że w polskim kinie pojawia się niegrzeczna bohaterka, która rozrabia. Wreszcie rozrabia kobieta, nie mężczyzna.
Akurat u Rosłaniec jest wiele niegrzecznych i szalonych bohaterek. To jej kolejny film, który portretuje to samo środowisko ludzi młodych – rozedrganych, niedojrzałych emocjonalnie, pozbawionych szacunku do samego siebie. Taka antyfilmoterapia. „Galerianki”, „Bejbi blues” – najlepszy jak dotąd film Rosłaniec – i „Szatan kazał tańczyć” są oparte na tym samym pomyśle stylistycznym. Mam wrażenie, że wciąż oglądam tę samą kobietę, na różnym etapie życia, ale stojącą w tym samym punkcie. Warto jednak podkreślić, że to właśnie Katarzyna Rosłaniec dała polskiemu kinu znakomitą aktorkę – Magdalenę Berus.
Magdalena jako filmowa Karolina ciągle zmienia kolor włosów, każdy z nich pokazuje inną twarz bohaterki. Rosłaniec twierdzi, że to właśnie kolory kostki Rubika, które są takie same jak kolory czakr w ciele człowieka. Czerwony, kolor pierwszej czakry, to akceptacja cielesności. Pomarańcz to nasza seksualność. Żółty – ego i chęć bycia w centrum uwagi. Czakra zielona odpowiada za związki z innymi ludźmi, niebieski za komunikację i to, w jaki sposób wyrażamy siebie na przykład artystycznie. Ostatni kolor – biały – oznacza życie duchowe.
Symbolika kolorów jest tutaj bardzo intrygująca. Bohaterka zmienia nie tylko kolor włosów, ale też kolor paznokci, stroju. W kontekście tego, co mówisz, najciekawiej byłoby oglądać „Szatana” w towarzystwie samej reżyserki. Droga, która ją prowadziła do takiego określenia historii, wydaje się najciekawsza.
Jak widzisz cielesność i seksualność w tym filmie? Jak wyglądają związki i relacje bohaterki?
Sceny erotyczne są bardzo mocne, to rzadkie w polskim kinie, ale generalnie nie ma w tym nic szokującego, bo nadmiar obrazów i bodźców w kinie już nie działa. Wokółnas panuje chaos i dodatkowy chaos na ekranie nie jest niczym pasjonującym. A im mniej widzimy na ekranie, tym mocniej pracuje nasza wyobraźnia. Na tym właśnie polega sztuka zatrzymania widza i pobudzenia go do refleksji.
Seksualność, wolność i samotność kobiety odnajdujemy także w filmie „Porto” Gabe'a Klingera. Obie bohaterki – Karolina i Mati – intensywnie szukają czegoś, co wypełni pustkę w ich życiu, tylko same nie wiedzą, czego…
… i są w tym bardzo podobne do każdego z nas. Wszyscy tak naprawdę całe życie czegoś szukamy, nie do końca wiemy czego, i tylko niewielu z nas to znajduje. Filmy, o których rozmawiamy: „Porto” i „Szatan kazał tańczyć”, to dwa zupełnie inne światy i dwa zupełnie odmienne sposoby opowiadania. „Porto” to skromny, refleksyjny film, zbudowany na klasycznym pomyśle: jedna noc, para kochanków, on i ona plus miasto, w którym się spotykają. Swego czasu tego typu opowieści uwielbiało kino francuskie.
„Porto” to rodzaj niespiesznego, powolnego kina, czuć w nim oddech Jima Jarmuscha, który jest zresztą producentem wykonawczym filmu. Chętnie zanurzyłabym się w ten świat jeszcze raz. Ale już w szybką rzeczywistość „Szatana” niechętnie. A ty?
W „Porto” można się zanurzyć, ponieważ odrywamy się tutaj od wszystkiego, co zakłóca dziś nasz spokój – instagramów i facebooków. Powracamy do czystej relacji między dwojgiem kochanków, głębokiego spojrzenia i zachwytu drugą osobą i byciem z nią. Dla mnie to swego rodzaju propozycja slow cinema, znacznie bardziej pociągająca niż rollercoaster, który oferuje„Szatan”. Ale każdy widz ma swoje indywidualne potrzeby i utożsamia się z bohaterami w zależności od nastroju i życiowej sytuacji. Takie możliwości daje dziś współczesne kino. Ważna jest pełna gama emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i trudnych.
„PORTO” SCENARIUSZ: Larry Gross, Gabe Klinger, REŻYSERIA: Gabe Klinger, WYSTĘPUJĄ: Lucie Lucas, Anton Yelchin, PRODUKCJA: Portugalia, Stany Zjednoczone , W KINACH: od 21 kwietnia.
„SZATAN KAZAŁ TAŃCZYĆ” SCENARIUSZ I REŻYSERIA: Katarzyna Rosłaniec, WYSTĘPUJĄ: Magdalena Berus, Łukasz Simlat, PRODUKCJA:Polska , W KINACH: od 5 maja
Grażyna Torbicka: dziennikarka, krytyk filmowy, dyrektor artystyczna Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym, w latach 1996–2016 autorka cyklu „Kocham Kino” TVP2.
Martyna Harland: autorka projektu Filmoterapia.pl. Psycholożka, wykładowczyni Uniwersytetu SWPS, dziennikarka. Razem z Grażyną Torbicką współtworzyła program „Kocham Kino” TVP2.
Zapraszamy na Kurs filmoterapii – doświadczalne spotkania po filmie z udziałem psychologów z Uniwersytetu SWPS i autorki projektu Filmoterapia.pl. Najbliższe spotkanie: 17.05 – „Co druga para”, reż. Mia Halme, godz. 20.00, Kinoteka, Warszawa. Projekcje tego filmu odbedą się również we Wrocławiu: 16.05, godz. 18, Dolnośląskie Centrum Filmowe i w Gdyni: 24.05, godz. 20, Gdyńskie Centrum Filmowe. Obraz „Co druga para” jest prezentowany w ramach festiwalu Millennium Docs Against Gravity! Zapraszamy także na pokaz w Krakowie: 11.05 – „Thru You Princess” (Presenting Princess Shaw), godz. 18.00, Kino ARS. Więcej na: www.filmoterapia.pl, www.akademiadokumentalna.pl ORGANIZATORZY I PARTNERZY: Against Gravity, Millennium Docs Against Gravity Film Festival, Magazyn SENS, Uniwersytet SWPS, Filmoterapia.pl, Kinoteka
Źródło; magazyn Sens, maj 2017 rok